Nigdy się tu nie wpisywałam, bo trudno mi dla Was znaleźć słowa pocieszenia po śmierci ukochanego psa. Nie ma takich słów. A teraz muszę pisać, ponieważ wczoraj odeszła moja kochana Lakunia - adoptowana staruszka. Zabiła ją mocznica. Dzielnie walczyła przez ostatnie dwa tygodnie i oszczędziła mi podjęcia decyzji o uśpieniu jej. Żałuję tylko,że przez gów..ną pracę nie mogłam być przy niej w jej ostatnich chwilach i to dosłownie ostatnich, bo po przyjściu z biura zastałam tylko cieplutkie, zmaltretowane chorobą martwe ciałko.Zabrakło mi kilku minut aby się z nią pożegnać.
Jej ostatnie zdjęcie sprzed dwóch tygodni