Szczerze mowiac nie wyobrazam sobie trzymac szczylka zamknietego w domu, roznioslaby chate
Milka od samego poczatku jak do mnie trafila, poznawala swiat. Trafila dosc pozno - miala 3 miesiace, zalowalam kazdego straconego dnia. Na szczescie szybko nadrobilysmy stracone dni.
Jesli chodzi o muly...hmmm... ja mialam wrecz odwrotny problem, czasem chcialabym, zeby ja troszke zmulilo. Milka jak byla mala ciagle dawala mi noge na spacerach. Poki moglam ja dogonic nie bylo problemow. Jak zrobila sie za szybka, troszke wpadlam w panike. Nie wyobrazalam sobie trzymac ja ciagle na smyczy. Nooo coz, zeby nie marudzic, po roku ucieczek, gonitw, obciachu i wscieklizny z mojej strony, bull stal sie grzeczny.
A co do mulow - zauwazylam, ze lapie mula tylko w jednym miejscu ( a ma juz ponad 5 lat ) ... zapamietala sobie, ze przechodzac przez pasy idzie sie na waly. Zawsze jak przechodzimy kolo pasow staje jak wryta. Musze zabawiac ja jak dziecko, cmokam, podskakuje, mowie - co mamusia ma dobrego w torbie
troche ludzie na mnie dziwnie patrza, ale coz... po 5 latach posiadania bulla przyzwyczailam sie do tego
"Zwierzęta istnieją dla siebie samych. Nie stworzono ich dla ludzi, tak samo jak czarnych nie stworzono dla białych, a kobiet dla mężczyzn" - Alice Walker