Też miałam kiedyś suczke... Perełka miała 14 lat gdy odeszła a ja 11 (2007r.) Zaczeło się od tego że suczka miała grype... Niestety miała też astme... Zaczeło się mroźnego poranka moja mama w kuchni coś gotowała (ponieważ była niedziela i miała przyjśc swatowa mojej mamy z siostrą i szwagrem) a ja sprzątałam ,kundelka plątała nam się pod nogami. Po obiedzie pożegnałymy gości i poszłyśmy do wujka w odwiedziny. Gdy wruciłyśmy do domu moja mama poszła z nią na pole
(miała trudności z wejściem na 3 piętro)... A gdy przyszła Perełka poszła do mojego pokoju i już z tamtąd nie wyszła...;(
Usłysałam jakiś skowyt myślałam że sobie zachaczyła pazurki o kape.
Leżała na panelach z rozłożonymi łapami (ROZJECAŁY SIE JEJ ŁAPY!) ostatnimi siłami podniosła lekko głowe i skonała na moich oczach... Przez godzine nie miałyśmy pewności czy ona żyje... Zadzwoniłyśmy do weta a on nie mugł nic doradziĆ powiedział tylko żeby daĆ jej tabletki i Zapałką sprawdziĆ czy ruszają się źrednice... Niestety nie było dla niej ratunku...;(
Perełka (14l.) [*];(
P.S-- nigdy nie dowiem się co było przyczyną jej zgonu;(