przez era-teriera » Wt lis 29, 11 12:08 pm
jak tak doskonale temat się rozwija to i ja tak zupełnie "z czapy" chciałam się podzielić następującymi refleksjami:
Kopenhaga, 1 niedziela Adwentu 2011
Pokój Wam!
Ależ przedziwnie rozpoczyna Pan Bóg Nowy Rok kościelny w Kopenhadze. Cały dzisiejszy dzień wieje strasznie silny wiatr, jakby chciał coś posprzątać, wymieść, może poukładać na nowo... Zastanawiamy się, czy wyrwie nam wreszcie te piękne okna balkonowe, czy może nie. Jak je pozaklejać, by nie hulało w całym mieszkaniu. A tu wieczorem przychodzi list mailowy z Karagandy, w którym siostra pisze o ich doświadczeniach niebezpiecznego stepu, braku pieniędzy i oczywiście o tym, że Pan Bóg daje pracę i pieniądze na jeden dzień, jak na pustyni dawał Izraelitom mannę. I w tym momencie nasze problemy z oknami w środku cywilizacji wydają się bardzo malutkie.
Ten ostatni czas, to jedno wielkie doświadczenie ludzkiej życzliwości dla naszej rodziny. To od Was uczymy się sami i próbujemy pokazywać naszym dzieciom jak się dba o innych, że ważne jest dostrzegać te gesty i próbować być wdzięcznym Bogu i ludziom, i wreszcie, by prosić Dobrego Ojca o serce wrażliwe na potrzeby drugiego człowieka. Tydzień temu odwiedził nas Robert K. - brat z naszej kieleckiej wspólnoty. Przywiózł dary w niewyobrażalnej ilości. Bardzo za nie dziękujemy i mamy nadzieję, że Pan Bóg odda Wam stukrotnie! I jeszcze odwiedziła polska znajoma rodzina z Aalborga i jedna znajoma ze wspólnoty w Kopenhadze. I dostałam bukiet kilkunastu przepięknych róż. Tak bez specjalnej okazji. Dla mnie, zanurzonej w codzienne zmaganie, trud i obowiązki, było to jak powiew łagodnego wiatru nad brzegiem morza o zachodzie słońca, albo wrażenie na szczycie właśnie zdobytej góry, z którego rozciąga się piękny widok. Kto z Was tego doświadzczył, na pewno wie o jakim uczuciu mowa: o tym poczuciu bycia kochanym, zadowolonym, kiedy oddychasz głeboko i nic nie jest w stanie zmącić Ci tej pewności, że Ten, który to wszystko tak cudownie stworzył jest żywy i działający i ciągle Ci towarzyszy z tą Swą delikatnością i czułością. Mieliśmy też ostatnio, W. i ja, rozmowę z naszym katechistą. Też pełną życzliwości i troski. A trójka naszych młodszych dzieci miała okazję uczestniczyć w dorocznej zabawie zorganizowanej przez seminarium Redemptoris Mater w Kopenhadze dla dzieci ze wspólnot neokatechumenalnych Danii i południowej Szwecji z okazji zbliżjącego się Bożego Narodzenia. Kilka godzin super zabawy w "przewalanie niedźwiedzia", czyli prawdopodobnie napotężniejszego i najsilniejszego księdza w Danii, współzawodnictwo drużynowe w kilku konkurencjach związanych z różnymi sytuacjami biblijnymi (każda drużyna miała inaczej pomalowane twarze, przez nas - rodziców, więc i my mieliśmy niezły ubaw tworząc motylki, kotki, smoki, spidermany, czy wampirki, na twarzach naszych dzieci), wreszcie agapa - czyli super poczęstunek: kluseczki, hamburgery, chipsy, niezdrowe, ale przez wszystkich uwielbiane picie, a nawet popcorn. I jeszcze rozbijanie piniaty (jeśli dobrze pamiętam nazwę) - wielkiego czegoś, co wisi na głowami, i co każde dziecko próbuje po kolei uderzać kijem bejsbolowym, aż to coś się rozpadnie i wysypie się całe mnóstwo cukierków. Na koniec śpiewałiśmy trochę skocznych włoskich i hiszpańskich kolęd i innych melodii, i każdy dostał w prezencie małą szopkę bożonarodzeniową i ładny mały krzyżyk i zakończyliśmy krótką modlitwą. A potem, gdy po godzinie 22 żegnaliśmy się ze wszystkimi, widzieliśmy jak klerycy i rektor sprzątają cały bałagan. A okazało się, że to jeszcze nie koniec życzliwości, bo gdy zbieraliśmy się do wyjścia, znalazła się życzliwa dusza w osobie księdza Mikołaja, który zawiózł nas na dworzec i jeszcze hojnie obdarował.
Pan Bóg pomógł mi też, przez różne sytuacje, mieć pokój w sprawie szukania pracy dla mnie. Jest wielu braci, którzy szczerze chcieliby, by się nam dobrze powodziło i szukają każdej okazji, by znaleźć dla mnie pracę. Ja oczywiście odpowiadam na każdą propozycję z dwóch powodów: bo szukam Woli Bożej i by jak najmniej ludzi mnie sądziło, że np. "muszą" nam pomagać, podczas gdy ja nie pracuję. Oczywiście staję w szczerości wobec Ojca Niebieskiego, bo według mnie lepiej jest dla rodziny, gdy żona i mama jest w domu. Ale mam także świadomość, że w pewnych sytuacjach Wolą Pana Boga może być, bym pracowała. Ostatnio usłyszeliśmy oboje z Wiesiem pytanie, by rozeznać kto z rodziny pracuje w domu, a kto na zewnątrz; mi zadano pytanie, czy mam wolność w tej sprawie, czy kierują mną jakieś afekty, opinie ludzi, czy poczucie winy lub źle pojętej odpowiedzialności za rodzinę. Jednocześnie od czwartku Jasiu zaczął po szkole troszkę pracować roznosząc ulotki i ma perspektywę pomagać w sklepie na razie w okresie przedświątecznym. Także dzisiaj po polskiej Mszy św. podszedł do mnie jeden pan z zapytaniem, czy Adaś mógłby ewentualnie odprowadzać jego dwóch małych synków na piłkę nożną dwa razy w tygodniu. Jeszcze to nic pewnego, ale te wszystkie fakty pokazały mi po raz kolejny, że Pan Bóg jest bardzo troskliwym Ojcem i niezwykle oryginalnie rozwiązuje problemy i odpowiada na pytania, które Mu w życiu zadajemy.
Zaczął się Adwent, a więc i wspólne poranne Laudesy w Kościele. Tu w Kopenhadze do tego zaproszona jest szczególnie jedynie 1 wspólnota, a więc ok. 8 osób, które są w stanie dotrzeć bardzo rano do kościoła, w tym my, którzy jeszcze nie umiemy psalmów po duńsku. Zapowiada się, że nie będzie tak pięknie jak w Kielcach, chociaż .... przecież pięknie nie musi oznaczać dużo ludzi. W każdym razie zaczynamy dopiero po Obwieszczeniu Adwentowym, które tu będzie miało miejsce w środę, 30 listopada.
Proszę o modlitwę za siebie i za jedną siostrę z naszej kopenhaskiej wspólnoty - Veronikę, bo obie przechodzimy przez ogień pewnych pokus. A grzech niestety czai się u drzwi i czeka ... Już samo pisanie o tym mi pomaga zobaczyć całą brzydotę grzechu, brutalizm jego konsekwencji. Oby Pan Bóg miał nas w swoich kochających Ramionach!!!
Od Duńczyków możemy się uczyć ubierać domy już od początku Adwentu. Ku mojemu zaskoczeniu w każdym sklepie jest ogromny wybór wieńcy adwentowych , świec z cyferkami od 1 do 4 lub na jednej od 1 do 24. To jest super! Są także kalendarze adwentowe dla dzieci - wszystkie niestety ozdobione w chionki, mikołaje i krasnoludki. Ogromne choinki stoją na każdym kopenhaskim placu, centra handlowe toną w światełkach, ozdobach świątecznych, ale nie widziałam nigdzie najmniejszego akcentu Bożego Narodzenia. Szłam pewnego dnia przez takie pięknie przystrojone centrum handlowe i w pewnej chwili wyobraziłam sobie pustkę, którą przysłaniają te piękne dekoracje. Poczułam w sercu wdzięczność, że naszą rodzina ma tę łaskę świętowania naprawdę, radości prawdziwej, nadziei głeboko w sercu. Próbowałam pokazać to naszym dzieciom. Ufam, że też tego doświadczą, bo rzeczywiście pokusa zachwycenia się jedynie pięknyn, dotykalnym wystrojem świata w tym okresie jest wielka. Tę pustkę czuje się dopiero później, kiedy czasem człowiek zostaje sam. A tu w Danii takich ludzi jest bardzo wielu.
Wyobraźcie sobie, że ksiądz biskup Czeslaw K. - jedyny biskup Danii, zaprosił wszystkich wiernych na swoje 60 te urodziny. Byliśmy również my. Oczywiście najpierw była Msza św. w katedrze, a potem przeszliśmy wszyscy na Agapę do pobliskiego budynku. Był szwedzki stół, ale suto zastawiony. Ludzi dużo, tzn. ok 150-200, jedzenie ciągle donoszono. W obsłudze pomagali klerycy z seminarium Redemtoris Mater w Kopenhadze. Były życzenia, rozmowy. Byliśmy bardzo zadowoleni. Potem słyszeliśmy, że ksiądz biskup również. Żeby Wam trochę przybliżyć tego człowieka opiszę jedną sytuację. Odbywało się spotkanie księdza biskupa z przedstawicielami różnych rzeczywistości w kościele duńskim. Po zakończeniu nasz odpowiedzialny podszedł do niego i powiedział, że nie mamy prezbitera na najbliższą Eucharystię, a ksiądz biskup stwierdził, że w takim razie przyjedzie on. I tak się stało. Byliśmy zaskoczeni, ale i bardzo wdzięczni.
Zdecydowaliśmy, że na razie zostajemy w naszym mieszkaniu, które wynajmujemy od członków Loży Masońskiej.Obniżyli nam, na naszą prośbę, troszkę czynsz, penwną pomoc dostajemy również z "systemu", czyli od państwa, więc dajemy radę. Pomyśleliśmy, że widocznie potrzeba modlć się także za ludzi należących do Loży Masońskiej.
Przekazujemy Wam wszystkim serdeczny pocałunek pokoju!
Oddajemy Was Wszystkich w opiekę Dobrego Ojca Niebieskiego!
Prosimy o modlitwę za nas, za całą sytuację ludzi w Danii!